Nigdy nie lubiłam noworocznych postanowień, a nie wiedzieć czemu akurat w tym roku natchnęło mnie, aby je zrobić. Jakiś czas temu zauważyłam, że gdy spisuję swoje cele czy plany, częściej zaczynają się spełniać niż te, które są tylko w mojej głowie. Podobno to dobre dla nas również z psychologicznego punktu widzenia – zamykanie pewnych rozdziałów w życiu i otwieranie kolejnych porządkuje nasz umysł (sama kiedyś doświadczyłam nieprzyjemnych skutków odkładania wszystkich myśli na bok i ciągłego pędzenia do przodu bez przerw na przemyślenia). Z racji, że kwestia zdrowia psychicznego jest jednym z moich ważniejszych postanowień na 2020 zdecydowałam się przemyśleć 2019 r., wyciągnąć z niego lekcję i wyznaczyć sobie nowe cele.
Myślę, że jednym z moich głównych postanowień na 2020 r. jest „Próbować wszystkiego co nowe”. Może brzmi to banalnie, ale prawda jest taka, że bardzo lubię rutynę i poznawanie nowych rzeczy z roku na rok przychodziło mi z trudem. Wiecie, że w 2019 roku poszłam na swój pierwszy koncert? Odhaczyłam też wreszcie pierwszą lekcję tenisa, odnalazłam swój podręcznik do włoskiego i bez najmniejszego zacięcia zamawiałam pizzę podczas mojego pierwszego fashion weeku w Mediolanie. Czad. W 2020 r. chcę spróbować pilatesu na maszynach, jogi twarzy (a może nawet obozu jogowego!) i trochę bardziej rozwijać bloga na innych kanałach. Ale o wszystkim poniżej 🙂
Ten rok jak żaden inny otworzył mi oczy na problem branży, w której pracuję, i jeszcze bardziej uświadomił mi, że muszę zmienić coś w swoim podejściu.
MODA Ten rok jak żaden inny otworzył mi oczy na problem branży, w której pracuję (dla niezorientowanych jestem redaktorką w ELLE) i jeszcze bardziej uświadomił mi, że muszę coś zmienić w swoim podejściu. Kwestia zrównoważonej mody jest mi niezwykle bliska i cieszę się niezmiernie, że dzięki Zalando mogłam pod koniec roku uczestniczyć w konferencji o tym temacie w Kopenhadze. Czy wiecie, że do produkcji jednej pary dżinsów zużywa się przeciętnie 80 litrów wody? Dla porównania marka Won Hundred, z której założycielką miałam okazję ostatnio porozmawiać, dzięki świadomej produkcji (droższej oczywiście) zużywa na taką parę denimu zaledwie szklankę. Liczby nie kłamią. To mit, że moda jest pierwszym najbardziej zanieczyszczającym planetę przemysłem, ale to prawda, że jest w pierwszej piątce. Mój cel na 2020 to edukować się w tym temacie jeszcze bardziej, a korzystając ze swojego stanowiska branży uświadamiać czytelników.
Wiem, że zmiana jest możliwa tylko jeżeli najpierw zacznie się od siebie. Jestem dziennikarką modową i blogerką. Charakter mojej pracy polega na pisaniu o ubraniach, a kupowanie ich jest jej nieodłącznym elementem. Nie chcę jednak nakłaniać do ciągłego zmieniania szafy, ale rozsądnego konsumpcjonizmu. W 2019 dokonałam w swoich zakupach wielu zmian. Od dawna jestem minimalistką i gdy pokazałam ostatnio koleżance szafę nie uwierzyła, że mieszczę się w klasycznej dwudrzwiowej garderobie z Ikei. W ubiegłym roku kupowałam rzadko, ale wydawałam na ubrania dużo, dużo więcej pieniędzy. Po pierwsze inwestowałam w polskie marki (z czego jestem bardzo dumna!), po drugie zrobiłam kilka zakupów u znanych projektantów rezygnując do minimum z buszowania po sieciówkach.
To mit, że na kupowanie wysokiej mody stać tylko najbogatszych. Widząc siaty, z którymi ostatnio dziewczyny wychodziły po wyprzedażach w Zarze uważam, że zamiast 15 rzeczy spokojnie mogłyby odłożyć na ponadczasową marynarkę od Isabel Marant, która będzie służyć latami. Nie chcę robić wielkich postanowień w stylu: „W 2020 r. nic nie kupię” (choć sama podziwiam Annę Piętę i jej radykalizm w tym temacie) albo „W 2020 nie kupię nic w sieciówce”, ponieważ nigdy nie lubiłam skrajności.
Na pewno będę w sieciówkach kupować mniej i w ogóle kupować mniej. Moim ostatnim modowym „crushem” jest vintage i w 2020 r. będę częściej inwestować w rzeczy z drugiej ręki 🙂
PRACA Po pierwsze nigdzie się nie wybieram i magazyny modowe również 🙂 Choć wielu przewiduje ich upadek to ja dalej z uporem maniaka wierzę w prasę i w czytelnictwo. Ale moją wielką pasją jest też internet i ten blog. W 2019 r. odważyłam się spróbować sił w nowych projektach. Największe wyzwanie? Zaczęłam „mówić” na insta story i… na maksa mi się to spodobało haha. Może jednak zostało we mnie trochę osobowości scenicznej po 6 latach gry w teatrze szkolnym, więc kto wie czy nie czas rozwijać się również na innych kanałach? Youtube? IGTV? Skoro coraz częściej o tym myślę, a mój Moleskine jest pełen pomysłów i scenariuszy na filmy głupio byłoby nie spróbować!
W 2019 r. spełniłam swoje marzenie i pojechałam na tydzień mody do Mediolanu. Siedzenia na pokazie Max Mary nie zapomnę nigdy, a już na pewno nie faktu, że 2 metry ode mnie szła Gigi Hadid, Bella Hadid, Candice Swanepoel i Kaia Gerber. W 2020 r. chciałabym zobaczyć tydzień mody w Paryżu, ale i też w Kopenhadze. Skandynawski styl zawsze był mi bardzo bliski i jestem wielką fanką nordyckich projektantów – uwielbiam Ganni, Malene Birger czy Cecile Bahnsen. Wizyta w Kopenhadze z kolei oznacza, że będę mogła odwiedzić outlet Acne Studios, a to mówi już samo za siebie 🙂
PODRÓŻE Kocham Europę i zawsze mówiłam, że można po niej podróżować całe życie, a i tak nie zobaczy się wszystkiego, ale w 2020 r. bardzo chciałabym zaliczyć pierwszą podróż za Atlantyk. Kierunek Stany! Póki co nie dla mnie podróże z jednego wybrzeża na drugie, czy objazdówki po Kalifornii. Każdy kto tak jak ja był kiedyś największym fanem Gossip Girl zrozumie, że najpierw trzeba zobaczyć Nowy Jork! A jako dyplomowany historyk sztuki ponadto koniecznie muszę przekroczyć drzwi MOMA (Museum of Modern Art).
Moim drugim marzeniem na 2020 r. jest Północ Europy! W zeszłym roku po raz pierwszy odwiedziłam Sztokholm i totalnie się w nim zakochałam. Zawsze myślałam, że moje serce należy do Włoch, a jednak ich zupełne przeciwieństwo okazało się równie interesujące. Przechodząc ostatnio obok ambasady Finlandii i Norwegii nie mogłam oderwać wzroku od plakatów reklamujących ich krajobraz i uznałam, że czas bardziej odkryć Północ. Na mojej liście jest zatem Laponia, norweskie fiordy, Islandia, czy wybrzeże Szkocji!
ZDROWIE Wiecie, że w 2019 r. wreszcie poszłam na swoją pierwszą lekcję tenisa? Ci, którzy mnie znają bili mi brawo, ponieważ gadaniem o tym, że zacznę grać w tenisa zamęczałam wszystkich latami. To był rok, w którym wreszcie udało mi się zrobić prawidłowego psa w głową w dole (dla jogina to jak przebiec pierwszy maraton!) i znowu wróciłam do zajęć grupowych – zakochałam się w warszawskim Dachu Towarzyskim (czyli dosłownie przestrzeni na dachu kamienicy z widokiem na Pałac Kultury i Nauki), gdzie chodziłam na pilates. W 2020 r. ulepszę swój forehand i zobaczę jak wygląda pilates na maszynach (podobno nie ma sensu ćwiczyć go na własną rękę, a przy pomocy sprzętu angażuje się więcej mięśni). Chcę również zapisać się na kurs japońskiego masażu twarzy i zdecydowanie częściej chodzić na masaże.
Już teraz wpisałam w kalendarz co miesięczne wizyty u fizjoterapeuty, aby regularnie rozmasowywać mięśnie, które zamęczam targaniem siat Ikei na sesje zdjęciowe.
Ponadto chcę zgłębić tajniki ajurwedy i medycyny chińskiej oraz ograniczyć cukier i gluten – w 2019 r. robiłam badania na nietolerancję, czas aby się do nich zastosować! Moim ostatnim postanowieniem jest nie spychanie treningów na dalszy plan. Chcę, aby to 30 min na macie, a nie praca, była moim priorytetem. Już poczyniłam w tym kierunku pierwszy krok i zmieniłam moją dotychczasową nudną matę na tę z ilustracją kosmosu od Miamiko. Na takiej na pewno nie odpuszczę treningów 🙂
Sama uwielbiam czytać podsumowania czy postanowienia innych, dlatego koniecznie spiszcie też własne i podzielcie się nimi!
SHOP MY LOOK
Sweter ZARA (podobny tutaj, tutaj, tutaj)
Koszula BOHOBOCO (podobny tutaj, tutaj)
Dżinsy LE BRAND (podobny tutaj, tutaj)
Botki ZARA (podobny tutaj, tutaj, tutaj)
fot. Marta Chudek
Dodaj komentarz